United: De Gea; Wan-Bissaka, Lindelof, Maguire, Shaw; McTominay, Fred, Fernandes; James, Martial, Rashford.
Substitutes: Romero, Bailly, Williams, Pogba, Matic, Mata, Lingard, Ighalo, Greenwood.
Tottenham: Lloris, Aurier, Sanchez, Dier, Davies, Winks, Sissoko, Lamela, Son, Bergwijn, Kane.
Substitutes: Gazzaniga, Alderweireld, Vertonghen, Lo Celso, Sessegnon, Ndombele, Skipp, Fernandes, White.
Takiego obrotu spraw nie spodziewał się chyba żaden kibic Tottenhamu. Piłkarze Mourinho powtórzyli wyczyn Manchesteru City z 2011 roku i wygrali z United aż 6-1. Jest to najwyższa porażka Czerwonych Diabłów w Premier League. Do niedzieli tylko trzy razy przegrali różnicą pięciu bramek. Poza wspomnianym starciem z City, przegrali 5-0 z Chelsea (10.1999) i z Newcastle (10.1996).
Na godziny przed meczem panowała ogólna dezinformacja co do wyjściowego składu Tottenhamu. Portugalski szkoleniowiec przekonywał, że Son Hueng-min nie będzie w stanie zagrać w starciu z United. Niejasne było też czy Lo Celso będzie w stanie wybiec w pierwszym składzie.
Okazało się, że Koreańczyk pojawił się w pierwszym składzie, a argentyński pomocnik nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych.
Zaskoczeniem było postawienie na Serge’a Auriera. Po drugiej stronie obrony swój debiut w pierwszej jedenastce w meczu Premier League zaliczył Sergio Reguilon. Rezygnacja z duetu Doherty-Davies, wprowadziła więcej dynamiki na skrzydłach. Był to spory kłopot dla drużyny United, niepotrafiącej radzić sobie z szybkimi flankami Spurs.
Mecz rozpoczął się jednak nie pomyśli londyńczyków. Już w pierwszej minucie Davidson Sanchez powalił w polu karnym Anthonego Martiala i sędzia Anthony Taylor podyktował rzut karny. Jedenastkę wykorzystał Bruno.
To był koniec dobrych wiadomości dla United tamtego popołudnia. W 4 minucie obrona United zachowała się w koszmarny sposób, niepewni swoich interwencji Bailly, Maguire i Shaw wybili piłkę pod nogi Tanguya Ndombele. Francuz wyrównał wynik spotkania strzałem lewą nogą.
Kolejny gol dla Tottenhamu padł w 7 minucie. Harry Kane błyskawicznie wykonał rzut wolny, wyprowadzając Sona do sytuacji 1v1, która została bezwzględnie wyegzekwowana przez skrzydłowego.
Mecz wyglądał bardzo ciekawie, jednak sytuacja z 28 minuty odbiła piętno na całych zawodach. Po przepychance w polu karnym pomiędzy Erikiem Lamelą i Anthonym Martialu, Taylor postanowił wyciągnąć czerwoną kartkę i wysłać francuskiego napastnika do szatni. Powtórki pokazały, że była to dość pochopna decyzja i sam Lamela dodał wiele od siebie. Argentyńczyk został ukarany żółtym kartonikiem za dyskusje z sędzią.
Kolejne bramki dla Spurs były kwestią czasu. W 30 minucie, niedługo po czerwonej kartce Martiala, obrona United znów popełniła karygodny błąd bawiąc się piłką we własnym polu karnym. Zostali skarceni przez Harry’ego Kane’a.
Czwartą bramkę Czerwone Diabły straciły z kontrataku wyprowadzonego przez Ndombele. Francuz zagrał do Auriera. Prawy obrońca z WKS obsłużył podaniem Sona, który zakładając siatkę De Gei podwyższył na 4:1.
W przerwie Ole Gunnar Solskjear pogodził się z losem i wprowadził Scotta McTominaya i Freda, którzy mieli zapewnić szczelniejszą obronę. Norweg nie chciał przegrać zbyt wysoko. Mourinho wprowadził na boisko Lucasa za Lamelę. Była to prawdopodobnie zmiana podyktowana taktyką.
O ile w pierwszej części meczu Manchester dochodził do sytuacji, o tyle w drugiej połowie podopieczni Solskjeara nie dochodzili do głosu. Piłka została przejęta przez gości z Londynu, którzy jak można było się spodziewać zdominowali grę w jeszcze większym stopniu.
Swoją bramkę strzelił wybitnie ofensywnie grający w niedzielnym meczu Aurier. Iworyjczyk został obsłużony dokładnym passem przez Hojbjerga.
W 79 minucie wynik ustalił Harry Kane. Anglik wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Paula Pogby na Sergio Reguilonie.
Anthony Taylor miał okazję, by po raz kolejny sięgnąć do tylnej kieszeni w spodenkach, ponieważ na wykluczenie zasłużył Luke Shaw. Były zawodnik Southampton z wielkim impetem powalił wślizgiem Lucasa, nie mając szans na wybicie piłki z pod nóg Brazylijczyka. W tej sytuacji może on mówić o dużym szczęściu – dostał tylko żółtą kartkę.
Po spotkaniu Jose Mourinho nie krył swojej radości i na twarzy Portugalczyka po raz pierwszy od dawna pojawił się uśmiech. Piłkarze Tottenhamu również byli zachwyceni swoją postawą i okazałym zwycięstwem. Cichym bohaterem meczu był moim zdaniem Pierre Emile Hojbjerg. Dawno nie widziałem tak dobrego występu defensywnego pomocnika.
Obóz United w przeciwieństwie do Spurs był bardzo niespokojny i zdezorientowany. Realizator transmisji co chwilę kierował kamerę na nerwowo sprawdzającego wiadomości Eda Woodwarda - CEO Manchesteru. Po meczu słów rozczarowania nie krył były wieloletni kapitan United, Gary Neville. Postawę piłkarzy określił mianem żałosnej.
Teraz Spurs czeka przerwa na reprezentacje. Kolejne spotkanie za dwa tygodnie u siebie z dobrze dysponowanym w ostatnim czasie West Hamem United.
Come on you Spurs!!!
Link do skrótu:
3 komentarze ODŚWIEŻ
PS. Paul Pogba faulował Daviesa nie Reguilona.
Pełna zgoda.